Dama z łasiczką na linii sporu
Dzieła malarskie najwyższej klasy są bezcenne. Dlatego też obejmowane są tak wysoką ochroną i ubezpieczane na niebotyczne sumy. Czy warto więc narażać je na niebezpieczeństwo?
Z takim problemem mamy do czynienia w Polsce. Na linii sporu stanęła „Dama z gronostajem„, namalowana przez Leonarda da Vinci. Wszystkie strony konfliktu kurczowo trzymają się swoich decyzji, żadna nie chce odpuścić. Po jednej stronie barykady znajduje się właściciel dzieła, czyli Fundacja Książąt Czartoryskich, a po drugiej Muzeum Narodowe w Krakowie, które jest depozytariuszem dzieła, wspierane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Napięta atmosfera wokół dzieła wytworzyła się w połowie ubiegłego roku. Fundacja planowała wówczas wysłanie dzieła na wystawę w Berlinie. Ze względów bezpieczeństwa nie chciało się zgodzić na to krakowskie muzeum, wystosowało więc pismo do ministerstwa z prośbą o zablokowanie podróży. Resort przychylił się do opinii muzealników i zdecydował, że portret powinien zostać w kraju.
Zarówno ministerstwo, jak i kustosze z Krakowa zgodnie twierdzą, że podróże to dla obrazu zbyt duże obciążenie. „Dama z łasiczką” ma już ponad 500 lat. Nie widać po niej, ile przeszła, ale warto zachować wszelkie środki ostrożności. Dzieło tego kalibru, powinno na stałe pozostać w Krakowie, tak jak „Mona Lisa” w Paryżu, która ma przecież zakaz podróżowania.
Dlatego też podjęto decyzję, że obraz pozostanie w kraju, jeśli będzie wyjeżdżać to bardzo rzadko, tylko na specjalne zaproszenia. W ubiegłym roku opuściło jednak Kraków, po to by zawisnąć na Zamku Królewskim w Warszawie. Od 18 maja 2010 roku do 28 lutego 2011 roku miała tam miejsce ekspozycja poświęcona największym arcydziełom ze zbiorów Muzeum Książąt Czartoryskich w Krakowie. Wystawa dobiegła końca, a wbrew wcześniejszym ustaleniom „Dama z gronostajem” nie wróciła do Krakowa.
Zgody na to nie wyraziła Fundacja. Jej zarząd zdecydował, że portret pozostanie w Warszawie jeszcze przez kilka miesięcy, czyli do czasu jesiennego wyjazdu do Londynu na wystawę do National Gallery. W Krakowie zawrzało. Zdaniem tamtejszych muzealników, nie dość, że Fundacja złamała dane wcześniej słowo, to dodatkowo naraża dzieło mistrza da Vinci, jedyne w polskich zbiorach, na duże niebezpieczeństwo. Od zakończenia wystawy, czyli od 1 marca, „Dama z gronostajem” pozostaje bez żadnej opieki prawnej.